Vincent van Gogh

Korzenie i pnie drzew (1890)

(Van Gogh Museum, Amsterdam)



Dwa podłużne krajobrazy (Pole pszeniczne pod zachmurzonym niebem, Pole pszeniczne z krukami) wiszą zazwyczaj obok siebie w Muzeum van Gogha w Amsterdamie. Towarzyszy im trzeci w tym samym formacie: Korzenie i pnie drzew. Podobny do tamtych i odmienny, tak jak one wydają się podobne sobie i różne. Nazywam te trzy krajobrazy „amsterdamskim tryptykiem”. Trzeci jego człon zaskakuje punktem ujęcia, formą. Na początku trudno rozeznać się w wijących się liniach, nagle uciętych, nie wiadomo skąd się pojawiających, co przedstawiających. To najbardziej abstrakcyjna kompozycja van Gogha. Nie ma nieba ani linii horyzontu, żadnych wskazówek ułatwiających zorientowanie się w przestrzeni. Kompozycja zdumiewająco swobodna. Po pewnym czasie dostrzegamy, jak jest przemyślana. Wydaje się rodzajem fryzu, ale roztańczone linie nie powtarzają się, jest tu napięcie i logika. Van Gogh namalował zaskakująco skadrowany fragment natury — brzeg rzeki czy drogi. Obsunięty grunt odsłonił częściowo korzenie i pnie. Punkt widzenia przybliżony, jakby z perspektywy przerażonego człowieka‑żuka czy człowieka‑motyla wchodzącego w groźny mineralno‑roślinny świat. Obraz budowany płynnymi, wyraźnymi cegiełkami farby. Z boku dominuje akcent zieleni, w środku brąz i siena palona, pionowy rytm błękitów na pniach drzew.


Wojciech Karpiński

Fragment książki Fajka van Gogha