Vincent van Gogh

Pole oliwek (1889)

(Kröller-Müller Museum, Otterlo)


W czasie rocznego pobytu w Saint-Rémy Vincent miał okresy zadziwiająco intensywnej twórczości, jak w Arles, i okresy choroby, napadów szału i stanów otępienia, które czasem przedłużały się przez parę tygodni. Lękał się ataków. Lęk skłaniał go do jeszcze intensywniejszej pracy. Porównywał się do górnika, którego niebezpieczeństwo zmusza do pośpiechu. Z obrazów trudno odczytać jego stan psychiczny. Niektóre pola oliwkowe o rozedrganych liniach ziemi, drzew, gór, obłoków zdają się naznaczone piętnem trwogi, są „czarne‑czerwone”, także w kolorycie: czerwone ugry, czernie, złamane błękity. Ale inne pola oliwek — namalował ich w Saint-Rémy kilkanaście — także o wijących się formach, wydają się utwierdzeniem życia, odnalezieniem radości istnienia, rytmu przyrody i rytmu psychiki. Może decyduje koloryt, na tych obrazach rozjaśniony, złączenie roztańczonych linii błękitnych, zielonych, żółtych? Może reakcja zależy od subiektywnych preferencji patrzącego, któremu ziemiste brązy kojarzą się z drgawkami, szafirowe błękity z radosnym tańcem? W każdym razie na obrazach Vincenta linie wirują w ciągłym ruchu. Na polach oliwek nawet jego podpis tańczy.


Wojciech Karpiński

Fragmenty książki Fajka van Gogha