Vincent van Gogh

Ogród poety (1888)


Uaktualniające rozmowy z przeszłością potrafił prowadzić wspaniale. Właśnie gdy malował Ogród poety (jedna z wersji w Chicago Art Institute, inne w waszyngtońskiej Phillips Collection, w muzeum Kröller-Müller w Otterlo, w zbiorach prywatnych), natrafił w jakimś piśmie literackim na artykuł o listach sławnych twórców. Tego rodzaju dokumenty biograficzne pasjonowały go i pomagały w pracy: „Czytałem niedawno artykuł, którego tematem są Dante, Petrarka, Boccaccio, Giotto, Botticelli; mój Boże, jakie wrażenie robi na mnie lektura listów tych ludzi! Petrarka był niedaleko stąd, w okolicy Awinionu. Widzę te same cyprysy i oleandry co on. Starałem się oddać coś z tego w ogrodzie malowanym grubo kładzioną farbą, żółcią cytrynową i zielenią cytrynową. Najbardziej wzrusza mnie Giotto, zawsze cierpiący i zawsze pełen dobroci i żaru, jakby żył w innym świecie. Giotto jest zresztą wspaniały i czuję go lepiej niż poetów: Dantego, Petrarkę, Boccaccia. Wydaje mi się zawsze, że poezja jest straszniejsza od malarstwa, choć malarstwo jest bardziej brudne i bardziej kłopotliwe. Malarz w końcu nic nie mówi, milczy, a ja to wolę” (539).


Wojciech Karpiński

Fragmenty książki Fajka van Gogha