Joshua Reynolds

Autoportret (National Portrait Gallery)


null

Obejrzałem raz jeszcze całą National Portrait Gallery. Czytałem objaśnienia na górnym piętrze. Trochę historia Anglii mi się ułożyła. […] Sala poświęcona kulturze drugiej połowy XVIII wieku jest właściwie salą Reynoldsa. Jego portrety zadziwiają różnorodnością. Niektóre uderzają precyzją, inne syntetycznością wizerunku, inne wirtuozerią. Portret Samuela Johnsona przez R. nie podoba mi się, zwłaszcza jako dzieło malarskie. Stanowczo wolę Boswella wiszącego obok, też przez pana R. Naprzeciw zagadkowy, melancholijny, naprawdę mistrzowski Sterne, również R. fecit. W tej samej sali wzruszający, cudownie młodzieńczy Autoportret R. z dłonią osłaniającą oczy, dotknie go w późnych latach ślepota — inne autoportrety (w Tate Britain można czasem obejrzeć ich piękną kolekcję) są dobre, pełne godności, ten ma w sobie zaskakujący wdzięk, rozświetla całą salę, stał się dla mnie symbolem Narodowej Galerii Portretu. […] Reynolds ma na nim dwadzieścia sześć lat, mnie się wydaje młodszy. Obraz był pionowy, ucięto go. Głęboko mnie wzrusza, jak go nazwać — wielkie nadzieje młodości?, rzucanie się naprzód, w życie? Czy też inaczej — delikatność, ranliwość młodości?

Wojciech Karpiński

Fragmenty książki Obrazy Londynu