George Hoyningen-Huene

Portret Horsta (National Portrait Gallery)


null

Poszedłem wreszcie do National Portrait Gallery. Długo siedziałem na wystawie fotografii Horsta, wypisywałem w zeszycie interesujących modeli i daty. Horst Bohrmann, 1906–1999, urodził się w małej mieścinie w Saksonii jako syn dobrze prosperującego kupca. Interesował się sztuką. Studiował w szkole rzemiosł artystycznych w Hamburgu, następnie w Paryżu u Le Corbusiera. W Paryżu obracał się w kręgu elity artystycznej, literackiej, towarzyskiej. W 1930 poznał znakomitego fotografa pracującego dla„Vogue”, barona von Hoyningen‑Huene, został jego modelem, asystentem i kochankiem. W 1931 rozpoczął współpracę z „Vogue”. W 1932 miał pierwszą indywidualną wystawę swych fotografii, która zyskała mu rozgłos. W drugiej połowie lat trzydziestych przeniósł się do Nowego Jorku. Uzyskał amerykańskie obywatelstwo. [...]

Na Horsta zwróciłem uwagę dawno temu, bardziej z powodu zdjęć, które go przedstawiają, niż tych, które on robił. Zapamiętałem dwa jego wizerunki, z początku lat trzydziestych, dzieła George’a Hoyningen‑Huene: Horst z oszczepem, pokazuje wspaniały tors (otwiera obecną wystawę), i nagi Horst dosiadający z uśmiechem gipsowego rumaka, hołd złożony cielesnemu pięknu, otwartemu stosunkowi do siebie i do świata, jakby ilustrację mądrych słów Goethego: „rozpoznaj siebie i żyj ze światem w zgodzie”. Nie bez powodu oba te zdjęcia zajmowały ważne miejsce na wystawie „Goodbye to Berlin? 100 Jahre Schwulenbewegung” w berlińskiej Akademie der Künste w 1997.

Horst cieszy się moją sympatią jeszcze z jednego powodu: w połowie lat trzydziestych łączył go związek z Luchino Viscontim; włoski arystokrata, przyszły wielki reżyser i sympatyk partii komunistycznej był wtedy światowcem, dandysem, wielbicielem d’Annunzia i Mussoliniego; Horst w kilku mądrych listach (czytałem je w biografii Viscontiego) otworzył mu oczy na mniej błyszczącą stronę włoskiego faszyzmu.

Wojciech Karpiński

Fragmenty książki Obrazy Londynu