Frans Hals

Młodzieniec z czaszką (National Gallery)


null

Halsa Młodzieniec z czaszką, względnie niedawny nabytek galerii, z 1980 roku. Do tego czasu był w angielskich zbiorach prywatnych. Tym chyba należy tłumaczyć, że nie stał się bardziej sławny. A przecież jest to dzieło o wirtuozerii nawet jak na Halsa zdumiewającej. Młody człowiek, chłopiec prawie, zapewne aktor, w teatralnej draperii, na głowie czerwonawośliwkowy beret z wpiętym wielkim różowawym piórem, rozczapierzona dłoń wyciągnięta ku widzowi, ukazana w brawurowym skrócie, w drugiej dłoni trzyma czaszkę, jeszcze śmielsza malarska szarża. Nie dziwi dawne określenie tego obrazu jako Hamlet z czaszką Jorika, to skojarzenie oczywiste. Badacze wprawdzie wyrazili wątpliwość, czy sztuka Szekspira znana była w Niderlandach w czasach Halsa, i widzą w obrazie motyw vanitas. Wisi w sali, gdzie znajdują się głównie martwe natury przywodzące motyw przemijania. A przecież Hamlet w scenie z czaszką Jorika jest artystycznym zapisem i ukonkretnieniem motywu przemijania. Tak nazywam dzieło Halsa. Myślę przy nim o berlińskim obrazie przedstawiającym Chłopca z fletem. Równie brawurowo malowany, podobnie zwraca uwagę strusie pióro, lecz białe, o identycznym wygięciu, też wpięte w beret, tyle że ciemny, podobnie dłoń uderza wirtuozerią kładzenia farby, ale tutaj podniesiona na płask, nie aż tak popisowa. Te dzieła dorównują impetem pędzla trzem najsłynniejszym i najbardziej efektownym halsowskim dokonaniom: Biboszowi z Amsterdamu, Cygance z Luwru, Malle Babbe z Berlina. Gdy się na nie patrzy, krew zaczyna szybciej krążyć. Rozumie się (w obu jego częściach) powiedzenie przypisywane Maxowi Liebermannowi: gdy patrzę na Halsa, mam ochotę zaraz chwytać za pędzel; gdy staję przed Rembrandtem, odchodzi mnie odwaga, by w ogóle brać się do malowania.

Wojciech Karpiński

Fragmenty książki Obrazy Londynu