Caravaggio

Muzykanci (na wystawie w Royal Academy of Art)


null

Poszedłem do Royal Academy na wystawę „The Genius of Rome, 1592–1623”. Była kolejka czekających, wmaszerowałem osobnym wejściem. Pokazałem legitymację dziennikarską (błogosławię ją w takich momentach). […] Najciekawszy na tej wystawie jest Caravaggio, podają daty 1571–1610, czyli przyjmują wcześniejszą wersję urodzenia, lansowaną od pewnego czasu. Uznają za jego dzieło (choć dyskusyjne) Chłopca obierającego owoc, obecnie w prywatnej kolekcji japońskiej, nie uznają Martwej natury Kress z Waszyngtonu. Dwa obrazy muzyków z Nowego Jorku, doskonale restaurowane przed wystawą. Pierwszy z nich Muzykanci, 1595, Metropolitan Museum, znakomity. Młodzieniec grający na rogu, w głębi, to może autoportret Caravaggia. O tym obrazie czytałem niedawno opowieść Briana Sewella, enfant terrible brytyjskiej historii sztuki. Od swego przyjaciela Davida Carritta, który nie był zawodowym historykiem sztuki, ale miał świetne oko i wynalazł wiele nieznanych Guardich i Tiepolów w angielskich domostwach, dowiedział się, jak ten odkrył Muzykantów. Carritt znalazł się w 1951 roku w Maulds Meaburn, wiejskiej siedzibie kapitana W. G. Thwaytesa, zgodnie z dawnym zwyczajem marynarskim w łóżku kapitana, i patrząc przez łuk stworzony przez dwie pary ud, spostrzegł w rogu sypialni malowidło, w którym rozpoznał Caravaggia. David Carritt zainteresował tym obrazem Denisa Mahona, wielkiego specjalistę od malarstwa włoskiego XVII wieku, który napisał o nim w styczniu 1952 w „Paragone” i w „The Burlington Magazine”. W 1953 Bernard Berenson odnotował to odkrycie w swojej książce o Caravaggiu, uznali je także Longhi i Hinks. Sewell oglądał Muzykantów w Courtauld Institute, gdy tam studiował, bo został ten obraz wypożyczony; pewnego dnia zniknął, kupiony za 20 000 funtów, sumę wtedy olbrzymią, przez Metropolitan Museum w Nowym Jorku.

Wojciech Karpiński

Fragmenty książki Obrazy Londynu